Ciemno.Jasno.Cień. (wersja 2015)

Andrzej Dopierała

CIEMNO.JASNO.CIEŃ.

reżyseria, scenografia, opracowanie muzyczne: Andrzej Dopierała

światło: Wojciech Boruszka
kostiumy: Ewa Dopierała

obsada:

Cień - Magdalena Kaczmarek
Siostra Cienia - Katarzyna Gajowniczek,
Kobiety z Forum - Maria Jękot, Monika Szomko
Mężczyźni z Forum - Karol Gaj, Tomasz Madej 
Ja - Andrzej Dopierała

 

 

 

 

„Ciemno.Jasno.Cień.”, autorski spektakl Andrzeja Dopierały to oparta na faktach, przejmująca, czasem zabawna historia o bezprzykładnej miłości i poświęceniu. O naturze człowieka i współczesnym świecie doby Internetu.To również nostalgiczna podróż do czasów młodości – świata, w którym wszystko było prostsze i inaczej smakowało.



RECENZENCI O SPEKTAKLU

 

MONIKA GORZELAK

Dziennik Teatralny Katowice

"Był sobie chłopiec"

 W „Ciemno. Jasno. Cień" blask ciemnieje z interwencji twórcy prawie totalnego. Za tekstem sztuki (o sobie samym), jej reżyserią i ekspresją stoi, bowiem, jeden człowiek, Andrzej Dopierała. Jednak głównym aktorem wydarzenia z 3 Maja 11 może być każdy. Jeśli zechce. Bo, finalnie, Dopierała usuwa się w cień. I robi teatr bez sceny.

W „Ciemno. Jasno. Cień" pojawia się (jakżeby inaczej?) chłopiec z Caravaggia. A ściślej, „Chłopiec z koszem owoców", tj. z siostrami Cień – bierzcie, skosztujcie. Dopierała nie częstuje, ale wpycha nam gorzką treść ich żywota. A przy tym nie balansuje, lecz spada z (każdej możliwej) krawędzi. Jest tylko pretekstem. Wabikiem w obiecująco rozchylonej „koszuli" paru barwnych faktów z życiorysu. Bo zamiast Dopierały obnażają się przed nami panny Cień. W postach-apelach o wsparcie (jakiekolwiek) na forum naszejklasy.pl. A na scenie – w aktach urody wręcz nieprzyzwoitej, do tego stopnia, że ciążące na nich fatum choroby i... nazwiska schodzi na drugi plan, podczas gdy na pierwszym króluje nagie ciało w światłocieniu. I tak, niewdzięczne czynności pielęgnacyjne w wydaniu sióstr Cień przywodzą na myśl, znane nam wszystkim, złożenia do grobu i piety – piękne do/pomimo/z bólu. Tyle że z udziałem samych kobiet (...). 

(...) Tekst Dopierały uwodzi – jak jego inscenizacja – charakternym chiaroscuro. (...) Błyskotliwe szarady słowne nie wiadomo kiedy przechodzą w pospolity hejt, sielanka w koszmar powszedni, jasność oślepia, słońce jest czarne, a demiurg Dopierała usuwa się w cień/ Cień i zwalnia scenę – dla nas. W sztuce o sobie samym. Nie do pojęcia i nie do opowiedzenia. Samo życie.

(...) Studium -  „dzieło niemające charakteru wykończonej kompozycji, będące pracą przygotowawczą". Takie znamiona nosi Teatr Bez Sceny w nowym, jakże a' propos, wydaniu. Brakująca kropka nad „i" – scena/sceny – wprawiają w dyskomfort; śnią się po nocach. Niemały w tym udział ma obsada – oda do histerycznej młodości. Z definicji, na bakier z koniunkturą i dobrym samopoczuciem. Młodzi gniewni Dopierały zarażają słodyczą i jadem. Ale przy swej bezkompromisowości, są śmiesznie krusi. Nieukształtowani. Jak nowy Dopierała – poza kanonem. Nie schlebiają niczyim gustom.

To spektakl kobiet; poza siostrami Cień, nieokiełznana Szomko i brawurowa Jękot monopolizują resztę uwagi. Powściągając narrację w pierwszej osobie, Dopierała, Gaj i Madej niczym rasowi sajdmeni pozwalają im wybrzmieć i zabłysnąć. Na chwilę.

Monika Gorzelak Dziennik Teatralny Katowice 2 września 2015

całość na: http://www.dziennikteatralny.pl/artykuly/byl-sobie-chlopiec.html

 

EDYTA KOSIK 

Dziennik Teatralny Katowice

"Nostalgia podszyta smutkiem"

Początek spektaklu "Ciemno. Jasno. Cień" sugeruje zupełnie inny koniec. Na początku wydawać się mogło, że będzie to lekka, podszyta nostalgią opowieść o czasach, kiedy to narrator był dzieckiem i uczył się w szkole nr 57. Widzowie zobaczyli w fotograficznym skrócie urywki z szkolnych czasów komentowane w czasie teraźniejszym, gdyż dawna klasa odnalazła się po latach dzięki serwisowi Nasza Klasa. Do czego doprowadziła ich ta odnowiona znajomość i możliwości, jakie daje internet? Wniosków jest kilka, niektóre są niewesołe.

(...) Spektakl wzbudza różne emocje. Od radości, poprzez nostalgię do smutku. Każe zastanowić się nad sensem życia każdego z nas. 

(...) Najnowszy spektakl Teatru Bez Sceny w Katowicach "Ciemno.Jasno.Cień" uważam za potrzebny i i udany. I chyba nie tylko ja tak sądzę, ponieważ wzbudził entuzjazm całej zgromadzonej w teatrze widowni. 

Edyta Kosik Dziennik Teatralny Katowice 8 sierpnia 2015 

całość na: http://www.dziennikteatralny.pl/artykuly/nostalgia-podszyta-smutkiem.html

 

PAULINA TOMASZEWSKA

Dziennik Teatralny Katowice

"Nie - umarła klasa"

"To nieprawda, że człowiek nowoczesny to umysł, który zwyciężył lęk. Nie wierzcie! Lęk istnieje. Lęk przed światem zewnętrznym, lęk przed losem, przed śmiercią, lęk przed nieznanym, przed nicością, przed pustką." – pisał w "Małym manifeście" w 1978 roku Tadeusz Kantor. 

Andrzej Dopierała, eksplorując na scenie przestrzeń lęku, pokazuje widzom, jak wyraziste opozycje, ciemno-jasno, rozpływają się w cieniu. Uświadamia, że zawsze w jasności czai się jakiś złowrogi cień.
(...) rytuał przeglądania starego klasowego zdjęcia, na którym to – jak określił to reżyser spektaklu – szuka się „DNA losu" swoich kolegów, w zatrzymanym w kadrze ruchu, mimice dokonuje się próba odnalezienia zapowiedzi tego, co się z nimi wydarzy, co może się wydarzyć. (...) Ceremonialny charakter tej czynności Dopierała podkreślił, umiejscawiając spotkanie klasowe w symbolicznym czasie wigilii Bożego Narodzenia zestawionym z reminiscencją procesu szkolnej indoktrynacji uczących się dzieci, które wpatrzone w portret Pierwszego Sekretarza jak modlitwę powtarzały wtłoczone im w pamięć przyrzeczenie wiernej straży zdobyczy ustroju socjalistycznego przy szkolnym dzwonku imitowanym w spektaklu na dźwięk dzwonków kościelnych rozlegających się przy Podniesieniu Najwyższego Sakramentu. Autor uwikłał w ten sposób rozgrywaną opowieść w czas historyczny i mityczny jednocześnie, bazując na podobieństwach religijnych ceremonii z laickim socjalizmem oraz posługując się biblijnym sztafażem z księgi Rodzaju. Niczym powołujący do życia Demiurg wygłasza znaną genezyjską maksymę „niech się stanie...", w miejsce światłości sytuując jednak Solidarność. 
(...)  Zgromadzenie w świątecznej, pełnej rodzinnej serdeczności atmosferze przy jednym stole, ze środka którego bije jasność, niemal genezyjska światłość, szybko ulega jednak rozbiciu, ujawniając fasadowość owej solidarności-światłości rozpadającej się na mniejsze, osobne elementy stające się luźnym zbiorem świecących złudnym światłem stolików komputerowych, rozrzuconych samotnie po scenie. To te elementy scenografii determinować będą zachowanie aktorów, ich grę, ruch sceniczny oraz ujmować ich w określoną strukturę. Przestrzeń sceniczna ogranicza się właściwie jedynie do tych elementów, między którymi skacze spojrzenie widza z prędkością, która ma najwidoczniej oddać emocje i dynamikę tamtych wydarzeń, które zainspirowały reżysera do stworzenia scenariusza.

(...) Lekcje o tym, o owym garbie niedojrzałości, o tejże wadzie naszej „społecznej" postawy dali nam już Schulz i Gombrowicz. Zawsze odbywały się one w onirycznym – iście Kafkowskim nastroju sennych koszmarów, bliskim estetyce podświadomości. I u Dopierały ciemność teatralnej sali wywołuje takie wrażenie (...)

(...) spotkanie po latach rocznika 57. odgrywają młodzi aktorzy – jak gdyby byli jedynie marami śpiącego, wirtualnym-ja, wizjami siebie z przeszłości takimi, jaki chcieliby zostać zapamiętani – zdrowi, młodzi, szczęśliwi. Zabieg to zmieniający odbiór spektaklu, który przecież pokazywany już był śląskiej publiczności jeszcze jako szkic teatralny w 2009 roku. Niezmiennie na scenie widzimy jednak wciąż tego samego Andrzeja Dopierałę, który z własnej pamięci zdołał uczynić język uniwersalny.

 (...)  pamięć jest obsesją autora. Demony Dopierały to pamięć martwej materii, fotografii, słów, śladów i pamiątek, upiory szkolnych kolegów, przeszłość, która potrzebuje portretu. Postanawia więc ze swojej sztuki uczynić niosący znamiona autorskiej wizji dokument przeszłości, teatr pamięci, pamiątkę dla kolegów, będącą jednocześnie ich bezceremonialnie kreślonym portretem, pozostawionym po nich śladem. Wskrzesza jednocześnie lekceważoną pamięć epoki dzieciństwa, porzuconej i zapomnianej przez nieczułość dorosłych spraw. Wizja powrotu do szkoły z perspektywy wieku dojrzałego zawsze ma w sobie coś z umarłej klasy (...)

(...) obecny na scenie bezpośrednio jest sam reżyser(...)  Jest jednocześnie Guślarzem sprowadzającym umarłych i Charonem, który przeprawia ich korowód na tamtą stronę. Prorok, czarodziej, hochsztapler niczym wodzirej, cyrkowy mistrz ceremonii wita nas, wołając przez tubę w oślej czapce ściągniętej niemal prosto z głowy Pierrota z obrazu Cezanna(...)

Zdaje się jednak, że wizja Dopierały – choć nie pozbawiona lęku, ciągłego poczucia obecności wzajemnie się przenikających ciemnych i jasnych sił – nie jest naznaczona tak głębokim przygnębieniem. (...)  Gest pomocy rozciąga się przecież w gest pamięci, utrwalenia śladu – zamknięty przez Andrzeja Dopierałę w teatralną formułę, która stanowi dla widzów swoiste katharsis. (...) Dobrze, że w ostatnim geście scenicznym reżyser otwiera drzwi, wpuszcza powietrze, którego brakuje w piersiach duszących się pełnym zadumy zachwytem.

Paulina Tomaszewska Dziennik Teatralny 25 sierpnia 2015

całość na: http://www.dziennikteatralny.pl/artykuly/nie-umarla-klasa.html

 

Fot. Arkadiusz Ławrywaniec

 więcej zdjęć

 

Fot. Inqubator Teatralny

 więcej zdjęć

 

Fot. Mariusz Partyka / próba w Galerii Katowickiej

 więcej zdjęć